Czekając na lepsze jutro
Komentarze: 1
-dlaczego Księżniczka tak zamilkła? Gorsze dni?
-wręcz przeciwnie, Księżniczka ma się dobrze. W końcu idzie wiosna.
-to skąd ta cisza?
-układa myśli, szuka motywacji i chce w końcu przejść do działania.
-akcja i reakcja?
-zdecydowanie tak. pozytywne nastawienie to podstawa.
-dlaczego wcześniej tego nie zrobiła?
-chyba brakowało jej do końca pewności siebie i wiary w zmiany
-nie wszystkie zmiany są dobre
-masz rację, ale później Księżniczka ma żałować, że nie sprobowała?
-ona ciągle czegoś żałuje, zaraz znowu wpląta się w jakieś kłopoty...
-Twój pesymizm mnie czasem przeraża...
-skąd ta zmiana?
-wiesz, ona w życiu nie miała łatwo wychował ją wujek, to on ją zawsze motywował, wspierał, był zawsze wtedy, gdy ona tego potrzebowała. To on jedyny pomagał jej rozwijać pasje, jedyny jej bronił, gdy mama wpierała, że chciała mieć córeczkę w sukienkach, a nie biegającą całymi dniami za piłką jak chłopak... po kontuzji jedyny z nią był i tłumaczył, że jej świat się nie zawalił, że musi iść do przodu i w innej pasji szukać siebie...
-co było dalej , opowiadaj...
-nie przerywaj! Później zamiast szkoły sportowej o której marzyła, wybrała klasę teatralną, mówili jej od zawsze, że ma swobodę wypowiedzi i mogłaby zrobić karierę w teatrze. Zaryzykowała lecz od strony rodziców znowu słyszała tylko krytykę i brak zrozumienia. Wujek zaczął chorować, ona też nie miała łatwo przechodziła wtedy dość poważną operację. mimo tego on ją wspierał. szokiem było dla niej to, że w jednej chwili skłóciła się cała rodzina... chyba jeszcze wtedy nie musiała tego rozumieć...
-co było powodem kłótni? ona?
-zaraz do tego dojdę ... Ich ostatnie spotkanie było bardzo krótkie, chwalili się swoimi bliznami, aż nagle wujek powiedział do niej "Księżniczko dziś musimy się pożegnać, ja już nie wrócę" tak jakby to czuł... wtedy jej zielone oczy napełniły się łzami i bez słowa wybiegła z domu...
-umarł?
-tak. wtedy jej dopiero się świat zawalił. winiła wszystkich o wszystko, a najbardziej siebie. zostawił jej coś, jego Księżniczka dostała od niego koronę ze szkła, w której chciał, aby była na swojej 18... nadszedł dzień pogrzebu , nie chciała żadnych tabletek, miała jeszcze szwy po operacji, ból zabijał ją od środka, straciła jedyną osobę, która w nią wierzyła, została sama...
-tak mi przykro, co więc ona zrobiła?
-musiała wrócić do rodziców i chyba to było najgorsze, nagle przypomnieli sobie, że mają też córkę, dalej chodziła na teatr lecz nie sprawiało już takiej radości jak kiedyś, chyba nic nie sprawiało jej radości, przestała chodzić do domu wujka omijała nawet jego grób, nie mogła znieść myśli, że przychodząc do tego domu już nie zaproponuje jej butelki pepsi czy delicji na lepszy humor, że po prostu go tam nie będzie...
-rodzice wywoływali awantury?
-tak , było ich mnóstwo... Najbardziej pamiętam jedną, gdy był mój najważniejszy występ "Ośrodek", to był teatr ulicy, całe 45min tańca, wychodząc prawie z domu mama zarzuciła mi, że to głupota robić takie coś, że to nie jest dla mnie, z ogromnymi nerwami Księżniczka powiedziała wtedy, że nie ma prawa oceniać, że coś nie jest dla niej skoro nie widziała żadnego występu...
-co Ci powiedziała?
-kazała mi wyjść. ale to był chyba przełomowy moment bo przyszli na występ i później już nie negowali moojego hobby...
-to dlaczego teraz nie rozwijasz tej pasji? czemu nie aktorstwo lub szkoła filmowa?
-tak jak wspominałam, Księżniczka nie miało łatwo. oczywiście złożyła papiery do szkoły filmowej w Łodzi, co najlepsze dostała się, przeszła dwa przesłuchania pozytywnie, czekała jeszcze na trzecie... w dniu przesłuchania jej brat trafił do szpitala, w sumie przez niego była odsunięta na drugi plan ponieważ on jest chory i całą uwagę rodzice skupiali na nim, ona miała swojego wujka i nianie, a no tak i masę zabawek, które miały jej zastąpić uwagę rodziców...
-co zrobiła Księżniczka?
-miała do wyboru spełnienie swojego marzenia bądź bycie przy bracie... wybrała to drugie.. nie zostawia się osób w potrzebie. oczywiście nie stawienie się na tym przesłuchaniu skutkowało nieprzyjęciem Księżniczki do tej uczelni. pisała odwołania, ale one nic nie dały...
- kolejna przeszkoda...
-kolejny nóż w jej serce, powiedziała sobie, że od tej pory będzie sprawiała radość innym bo to co robi dla siebie jej nie wychodzi, a najważniejsze osoby się od niej odwracają, a w najgorszym przypadku od niej odchodzą... na studia poszła takie jak chcieli jej rodzice, ona sobie nie wyobraża swojej przyszłości za biurkiem w jakiś urzędzie... to zdecydowanie nie dla niej... ale robi to dla nich... dla brata zaczęła pomagać mu w jego pasji, pomagała przy samochodzie , jeździła na zloty i zaczęła zauważać, że to również sprawia jej radość i rozpoczęła się jej miłość z bmw ... o związkach nie będę pisała bo szkoda marnować czasu na bezwartościowe epizody...
-brat ją odrazu zaakceptował?
-właśnie nie... nie raz ją ranił , dalej to robi. najczęściej mówi, że lepiej jakby żyła ich siostra to Księżniczki by nie było... a innym razem mówi, że chciałby być zdrowy, a ona odpowiada , że oddałaby wszystko tylko żeby chociaż jeden dzień rodzice poświęcili jej tyle uwagi co jemu... dopiero nie dawno ich relacje się unormowały i mogą na siebie liczyć...
-dlaczego dała tak soobą pomiatać?
-wujek nauczył ją szacunku do drugiej osoby mimo wszystko i chciał, aby potrafiła wybaczać. chciał , aby była silna, ale płakała zawsze gdy tego potrzebuje, właśnie tak wyładowuje emocje ... nie dawno dowiedziałam się dlaczego w trakcie choroby tak rodzina się pokłóciła...
-co było powodem?
-wujek powiedział do ojca Księżniczki, że on się nie boi śmierci, najbardziej boi się tego, że zostawia mnie z zupełnie obcymi ludźmi, którzy nic o mnie nie wiedzą, nie znają mnie...
-to o nim opowiadasz?
-tak to za nim tęsknię.. Zawsze gdy jest mi źle, wsiadam w samochód, kupuję delicje i pepsi, i jadę na cmentarz kładę się i po prostu z nim rozmawiam.. to mnie uspokaja... już nie jestem zła na tą sytuację, dzięki temu trochę szybciej dorosłam i postrzegam świat trochę inaczej. mam w sobie trochę więcej pozytywnej energii niż inni...
-a późniejsze problemy?
-w sumie zaczęło się od głupich badań kontrolnych, Księżniczka odbierając wyniki zdziwiła się, że wymagają one jeszcze konsultacji. lekarz zadawał jej wiele pytań, czy ma problemy z koncentracją, czy jest bardziej zmęczona, była zaskoczona bo opisywał wszystko to co akurat odczuwała od kilku miesięcy... zalecił jej poprawę badań...
-błędy w badaniach się przecież zdarzają
-nie w tym przypadku, znowu wezwano ją na konsultacje, badaania okazały się gorsze od poprzednich , zapytano ją ile zostało jej studiów odpowiedziała, że tylko dwa lata, na co lekarz odpowiedział, że dla niej to aż dwa lata, bo nie wie czy dożyje odebrania dyplomu...
-jak lekarz mógł powiedzieć coś takiego!
-chciała szczerości... podejrzewali u niej guza przy nasadce i białaczke leukocytową, jej leukocyty były równe 0, odporność spadała z dnia na dzień, następnie zaczęły się wymioty krwią... Księżniczka odmówiła leczenia, chciała cieszyć się tym coo jej zostało z otwartym umysłem...
-co wydarzyło się dalej?
-miała przy sobie cudowną przyjaciółkę, która jako jedyna przy niej została i siłą zaciągnęła ją do lekarza, pojechały do Bydgoszczy aby wprowadzić leczenie... nie powiedziała rodzinie, nie chciała ich bardziej martwić i tak miieli już dużo na głowie przez chorobę brata. na równi z leczeniem zaczęła robić badania na zgodność tkankową ze swoim bratem, trwały one dość długo. a ona czuła się coraz gorzej, każde kolejne przeziębienie mogło być dla niej śmiertelne ... ona jednak nic sobie z tego nie robiła... w listopadzie dostała wyniki zgodności tkankowej, zgodność była w stu procentach, znowu odmówiła leczenia i chciała oddać swoje organy dla swojego brata... dostając ostatni wypis dostała przewidywalny termin jej zgonu ... był to 26 stycznia .. data dla niej ważna bo był to również dzień urodzin jej wujka...
-nie rozumiem już tej historii...
--20 stycznia dowiedziała się, że choroby nie ma , musiała wysyłać wyniki do dokumentacji na zgodność tkankową , ale jej lekarz również sprawdzała pod kątem choroby... Księżniczka nie mogła w to uwierzyć. jest już marzec, a ona wciąż żyje, a choroby już nie ma, dostała drugą szansę, którą chce wykorzystać jak najlepiej i skupić się jednak bardziej na swoich potrzebach lecz nie będzie niczego szukała na siłę...
- a co ze szczęściem?
-szczęściem teraz jest to, że żyję, a reszte to życie pokaże. Największym skarbem są ludzie, którzy mimo wszystko ciągle są przy mnie...
-po co mi to opowiedziałaś?
-miałam ogromne obawy przed napisaniem tego. ale chyba potrzebowałam komuś w końcu wygadać się z mojej historii... Dzisiaj moje zielone oczy nie są już wypełnione łzami lecz nadzieją na lepsze jutro...
Dodaj komentarz